Teraz gramy

Tytuł

Wykonawca

Teraz w ramówce

Light Orbit

06:00 12:00

Następnie w ramówce

Extra Orbit

12:00 14:00

Teraz w ramówce

Light Orbit

06:00 12:00

Następnie w ramówce

Extra Orbit

12:00 14:00

Background

Pola Chobot & Adam Baran: zawsze na własnych warunkach

w dniu 16 lipca 2020

Muzyczny duet wyjechał z Wrocławia na wieś, by odpocząć i tworzyć nowe utwory. Polecamy wywiad o nowym materiale, sytuacji kultury podczas pandemii oraz pracy na własnych warunkach.

Pola i Adam to dwoje ludzi, którzy mimo skrajności charakterów tworzą jeden, dziki organizm muzyczny. Ich piosenki swą prostotą i transowością nawiązują do bluesa, często jednak wykraczając poza jego klasyczną formę. Pola jest wokalistką oraz autorką tekstów. Adam to gitarzysta i kompozytor.

Ich źródła inspiracji to w takim samym stopniu rdzenne work songs, Muddy Waters i Skip James, jak Björk czy Radiohead.

Debiutancka płyta „Jak wyjść z domu, gdy na świecie mży?” to jedna z najlepszych płyt roku 2019.

Polecamy wywiad przeprowadzony przez portal Glosniej.com

Joanna: W jednym z wywiadów zdradziliście, że na początku izolacji przeżywaliście kryzys twórczy. A jednak potem zaczęliście tworzyć nowe rzeczy. Czy w trakcie tych miesięcy powstało już coś, co możecie zapowiedzieć?

Pola: Kiedy odcięliśmy się od otoczenia, początkowo zajęliśmy się prozaicznymi kwestiami, na które wcześniej zawsze brakowało nam czasu. Sprzątaliśmy, ja odświeżyłam “dziewczyńskie” sprawy, a Adam zaczął gotować. Gdy wyczerpały się przyziemne sytuacje, rzuciliśmy się w wir tworzenia. Skończyło się na tym, że właściwie mamy gotowy materiał na nową płytę. W maju planowaliśmy wkroczyć do studia i nowymi sposobami rejestrować numer. Jednak jak w nowych czasach rejestrować utwory? Jaki model pracy wybrać? Jeszcze się nad tym zastanawiamy, ale być może już na przełomie czerwca i lipca będziemy nagrywać pierwszą turę. To jeszcze nic pewnego, ale odpowiadając na twoje pytanie: tak, planujemy wypuścić coś w tym roku.

Joanna: Zaprosicie do nagrywek ciekawe postaci polskiej sceny? Przy debiucie byli to Magdalena Sowul i Romek Puchowski.

Pola: Nadal interesuje nas organiczność. Na pewno będziemy chcieli poszerzać skład o dwa kobiece głosy i może dodamy instrument klawiszowy. Trochę się to jeszcze pewnie pozmienia, bo w muzyce ujmuje nas naprawdę bardzo dużo rzeczy! Nie wyobrażamy sobie braku eksperymentowania i poszerzenia granic. Gdybyśmy nie szukali dalej, byłoby to dla nas po prostu nudne.

Witold: Występowaliście na bluesowych festiwalach, zostaliście odkryciem roku 2017 według czytelników pisma “Twój Blues”, na płytę zaprosiliście Romka Puchowskiego, jako inspiracje wymieniacie Muddy Watersa czy Skip Jamesa, ale sprzeciwiacie się, gdy ktoś określa Waszą płytę jako bluesową. Dlaczego?

Adam: Określenie “bluesowa płyta” jest dość hermetyczne, a na płycie jest również mnóstwo inspiracji odległą od bluesa muzykąSłowo “blues” w Polsce kojarzy się najczęściej z brytyjskim blues-rockiem i inwazją lat 60. W naszej twórczości bardziej odwołujemy się do bluesa z lat 20. i 30. — takich brudniejszych rzeczy, trzeszczących płyt winylowych.

Pola: To był dla nas punkt wyjścia i powtarzamy to przy każdej okazji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nawet jeśli się nie lubi szuflad i nie chce opisywać własnej muzyki, należałoby jakoś określić tę muzykę potencjalnym odbiorcom. Dlatego czasem używaliśmy słowa “bluesowość”, które bywa problematyczne — często po prostu źle, albo zbyt jednoznacznie się kojarzy. Czasem od rozmówcy słyszałam, że blues to jednak nie za bardzo w jego guście, natomiast po przesłuchaniu płyty wracał z entuzjazmem i opinią, że te piosenki to przecież nie jest blues. Analogicznie docierały do nas opinie odwrotne — niektórzy bywali i są zwyczajnie zawiedzeni, że na płycie tego bluesa nie ma, albo że nie jest taki, jakiego się spodziewali. Wyobrażam sobie, że po włączeniu tej płyty może pojawić się pewien dysonans poznawczy. Ale ja to w nas lubię. To nam pozostawia ogromne pole do rozwoju i poszukiwań. Aktualnie na pytanie, jakiej muzyki mogę się po was spodziewać, odpowiadam — autorskiej. 

Witold: Na drugiej płycie też będziecie kontynuować takie przekorne podejście?

Pola: Oczywiście, jesteśmy bardzo rozochoceni! Brak oczekiwań wobec samych siebie daje olbrzymią wolność w działaniu. Czujemy się bardzo nagrodzeni jeśli chodzi o debiut, choć nie odniósł on komercyjnego sukcesu. Kiedy myślę o kilku koncertach, które zdążyły się odbyć, autentycznie napływają mi łzy wzruszenia. Ludzie kupowali bilety i przychodzili specjalnie na nas, a w krakowskiej Lunecie sprzedaliśmy całe pudełko płyt. Do tamtej pory nie wiedzieliśmy o tym, że powstała taka grupa wielbicieli. Dzięki trasie przekonaliśmy się, że metoda, którą chcemy pracować, czyli zagrać te tysiąc koncertów, ale zawsze na własnych warunkach, z miesiąca na miesiąc przynosi efekty. Mamy słuchaczy zainteresowanych, świadomych i ciekawych. Mamy powera do roboty i kontynuowania drogi, którą sobie wyznaczyliśmy. Jest mozolna i wymaga ogromnej energii, ale to nasz wybór. Bierzemy za niego pełną odpowiedzialność. 

Adam: Zresztą, my sami jako słuchacze bardzo lubimy artystów, którzy ciągle się zmieniają i robią z płyty na płytę inną rzecz — na przykład Radiohead, Bjork czy nasz polski Hey. Ludzie za nimi idą, bo są tych zmian ciekawi, są nimi zaintrygowani.

Witold: Znamienne jest to, że wszyscy wymienieni przez ciebie artyści mimo tych zmian zachowali własną tożsamość.

Pola: To jest trudne, ale poczucie, że działasz w zgodzie ze sobą, daje bardzo dużo spokoju podczas tworzenia. Odchodzi wtedy ta paranoiczna i zła myśl, o spełnianiu czyichś oczekiwań, która pojawia się czasem w chwilach słabości.