Teraz gramy

Tytuł

Wykonawca

Teraz w ramówce

Następnie w ramówce

Teraz w ramówce

Następnie w ramówce

Background

Polecamy wywiad z Enchanted Hunters

w dniu 15 stycznia 2020

Enchanted Hunters to duet znakomitych songwriterek Małgorzaty Penkalli i Magdaleny Gajdzicy. Niedawno ukazał się ich album zatytułowany “Dwunasty dom”.

Nowa płyta „Dwunasty Dom” ukazała się jako duet. Warto przypomnieć, że wcześniej zespół Enchanted Hunters tworzył jako trio. Dlaczego rozstaliście się z Patrykiem? Czy to jest związane z tym, że Patryk Zieliniewicz nie był w stanie dostosować się do nowej wizji zespołu?

Rozstałyśmy się z Patrykiem na długo przed naszą woltą stylistyczną i było to z powodów niezwiązanych z muzyką.

Pierwszy utwór z tej płyty pt. „Fraktale” poznaliśmy już w 2017 roku. Co wpłynęło na fakt, że tak długo musieliśmy czekać na nowy album?

Długo szukałyśmy kogoś, kto zmiksowałby nam płytę. Dużo czasu spędziłyśmy na pisaniu tekstów, szukaniu odpowiedniej wytwórni i przy okazji pokonywaniu swoich blokad. Chciałyśmy, żeby tym razem promocja płyty była przyzwoicie przygotowana, żeby wyszły teledyski i płyta trafiła do szerszej publiczności.

Czy można wskazać jakieś konkretne wydarzenie, które było punktem wyjścia do materiału na nową płytę?

Byłoby bardzo ciężko, bo proces pisania tych numerów rozciągnął się nam na kilka dobrych lat. Nie myślałyśmy wtedy o żadnym efekcie końcowym i przewodnim temacie płyty. Dopiero, kiedy wszystkie numery zebrałyśmy do kupy, to zorientowałyśmy się, że dominuje w nich jakiś specyficzny stan ducha, może trochę poczucie bezradności.

Nowy album to duża zmiana muzyczna. W jaki sposób poszukuje się inspiracji na nowe utwory?

Raczej staramy się niczym bezpośrednio nie inspirować. Zaczynamy od jakichś improwizacji na instrument klawiszowy i głos, i po prostu idziemy za tym, co nam zabrzmi najładniej. W tym sensie nie tyle „piszemy” piosenkę, co raczej słuchamy tego, co nam się zagrało i próbujemy odgadnąć, czego te melodie od nas chcą, i w jaką stronę naturalnie zmierzają. Czasami narzucamy sobie jakiś element, który jest punktem wyjścia, np. żeby pierwszy i ostatni akord danej sekwencji był taki sam, albo powielamy jakąś figurę rytmiczną. Wszystko to jest jednak mniej ważne niż takie intuicyjne budowanie melodii i harmonii.